Arch / Matheos (2019) – Winter Ethereal

Nadchodzi zima…

W ciągu ostatnich trzech dekad fani Fates Warning zdążyli już przyzwyczaić się do Raya Aldera, czyli obecnego wokalisty formacji. Jednak gdzieś w głębi serca wciąż tęsknili za ich pierwotnym brzmieniem, za które w dużej mierze odpowiadał John Arch – muzyk obdarzony niespotykanie wysoką skalą głosu oraz talentem do układania nieoczywistych linii melodycznych. O dziwo cicha fantazja wielu słuchaczy spełniła się w 2010 roku, kiedy to Jim Matheos, główny kompozytor i „serce” Fatesów, postanowił zawiązać nowy projekt z ex-wokalistą jego macierzystej grupy. Na efekt ich wspólnej pracy nie trzeba było długo czekać. Kilka miesięcy później pod szyldem Arch / Matheos ukazał się album Sympathetic Resonance, nagrany z udziałem aktualnego składu Fates Warning, który był nie tylko duchowym spadkobiercą trzech pierwszych krążków zespołu, ale też kontynuacją FWX (2004)*. Wydawnictwo zyskało dobrą prasę, a fani z ogromnym entuzjazmem czekali na kolejny materiał duetu. Niestety musieli sobie na niego trochę poczekać. W 2013 roku Fates Warning, po dziewięcioletniej pauzie, zaliczył wielki comeback, a projekt Matheosa i Archa na jakiś czas zszedł na dalszy plan. Pierwszym zwiastunem ich powrotu okazały się występy Amerykanów na Keep It True XIX (kwiecień 2016) i ProgPower USA XVII (wrzesień 2016) zainicjowane z okazji 30-lecia wydania Awaken the Guardian (1986). Grupa zagrała cały krążek w oryginalnym składzie, co okazało się dość jasnym sygnałem do ponownego zacieśnienia współpracy między Archem a Matheosem. W sierpniu zeszłego roku panowie zdradzili szczegóły następcy Sympathetic Resonance, który miał powstawać z udziałem masy gości (o tym za moment) i pełnym błogosławieństwem wytwórni Metal Blade; zaś w marcu AD 2019 ujawnili tytuł ich najnowszego wydawnictwa.

Winter Ethereal nie jest albumem koncepcyjnym, ale tematycznie obraca się wokół człowieka oraz jego wewnętrznych zawirowań. Liryki mówią o ucieczce przed własnymi emocjami, bezsilności wobec przemijania i śmierci oraz poszukiwaniu celu w świecie pozbawionym nadziei. Sam sens krążka ukryty jest już w samym jego tytule (pol. Zimowa eteryczność). Zimę można tu odbierać jako symbol izolacji, obumierania, ale też odrodzenia (u jej schyłku); z kolei samo poruszanie się po ujęciach metafizycznych, nastawionych na pozaempiryczne poznanie, nadaje albumowi transcendentnego charakteru. Większość tekstów Archa jest w silnej symbiozie z muzyką Matheosa, jednak wokalista w trakcie pisania sięgał też po inne źródła. Punktem zaczepienia Pitch Black Prism były zdjęcia lalek z czarnobylskich szkół i domów, które zostały tam pozostawione po awarii reaktora. Dodatkowo ważną inspiracją dla utworu okazał się dokument Rosyjski dzięcioł (2015, reż. Chad Garcia), jak również historia jednego z ocalałych – niejakiego Juriego, muzyka, który w trakcie katastrofy wraz z zespołem i baletnicą, zabawiał umierających na ich oczach mieszkańców**. Same liryki nie należą więc do przystępnych – muzycy nie prowadzą nikogo za rączkę, a wręcz zachęcają do wydobywania z płyty własnych sensów.

Na szczęście nowe dzieło Arch / Matheos nie tylko na płaszczyźnie literackiej okazuje się dopracowane. Album powstawał w studiu Fascination Street pod czujnym okiem Jensa Bogrena i Tony’ego Lindgrena, którzy odpowiadali kolejno za miks oraz mastering krążka. I po raz kolejny – tu bez większych zaskoczeń – okazali się niezawodni. Nawet jeśli materiał brzmi bardzo współcześnie, to wciąż słychać tu echa prog metal lat osiemdziesiątych – realizatorom udało się znaleźć złoty środek między starym a nowym, dzięki czemu album nie sprawia wrażenia reakcyjnego, silącego się na pusty sentymentalizm. Co więcej duet tym razem postanowił zaprosić do projektu nie tylko nowych instrumentalistów, ale też starych i obecnych członków Fates Warning. Na basie usłyszymy więc: Joeya Verę (2, 8***), Joego DiBiase (3), George’a Hideousa**** (5), Steve’a Di Giorgio (1, 4, 6) oraz Seana Malone’a (7, 9); z kolei za bębnami: Bobby’ego Jarzombka (4, 6), Marka Zondera (2, 5), Thomasa Langa (1, 3, 7), Baarda Kolstada (8) i Matta Lyncha (9). Gościnnie na płycie udziela się również sam Frank Aresti (8, 9), jeden z najbardziej cenionych gitarzystów Fatesów, który z przyczyn zawodowych nie udziela się już aktywnie w zespole. Taki skład to wręcz spełnienie marzeń każdego sympatyka progmetalowych dźwięków. Pytanie tylko, czy muzycy odnaleźli się w tak autorskiej wizji?

Na Archu spoczywał liryczny i melodyczny ciężar krążka, zaś Matheos odpowiadał za całą jego muzyczną oprawę. Na Winter Ethereal duet chętniej wraca do dziedzictwa Fates Warning, co  słychać już w rozpoczynającym Vermilion Moons. Ten przeszło dziewięciominutowy „kolos” pełen jest zmian tempa i nastrojów, ale posiada też chwytliwe linie wokalne (głównie w refrenie) – od razu przywodzi na myśl nastrój znany z Awaken the Guardian. Potem z kolei – na Wanderlust i Solitary Man – album zmierza w stronę przebojowych struktur. W tym pierwszym trudno jest nie rozpoznać rytmicznych zawijasów Marka Zondera, drugi z kolei – cięższy i bardziej rozpuszczony – okazuje się gitarowym popisem Matheosa. Większy metalowy sznyt słychać za to we Wrath of the Universe, kawałku skupionym wokół psychodelicznej melodyki, od czasu do czasu dopełnianej połamańcami Jarzombka. Sensytywny Tethered to już hołd w stronę A Pleasant Shade of Gray (1997). To ballada o stracie i przemijaniu – wzorcowo zaśpiewana, pełna akustycznych sekcji, z silnym postrockowym fundamentem (podkreślanym przez gitary na delayu). Straight and Narrow, rozpoczynający się od perkusyjnego intra przywodzącego na myśl Painkillera Judas Priest, to najbardziej heavymetalowy numer na płycie, zaś następujący po nim Pitch Black Prism uderza w selektywne struktury, co słychać w zgrabnie wyeksponowanej sekcji rytmicznej (prym wiodą tu partie Seana Malone’a, basisty Cynic). Przy końcu duet wkracza już na pewny progmetalowy grunt. Dynamikę Never In Your Hands podkręcają nie tylko bębny Baarda Kolstada z Leprous, ale też gitarowy pojedynek między Matheosem a Arestim. Ten drugi zalicza także imponujący występ w zamykającym Kindred Spirits – kipiącym od emocji epic songu, w którym nie brakuje ciekawych rozwiązań melodycznych i harmonicznych.

 

Nowe wydawnictwo Arch / Matheos ma szansę stać się progmetalowym klasykiem – duet z powodzeniem sięgnął po korzenie gatunku, a całą estetykę dostosował do współczesnych standardów. Ponadto sam udział tylu cenionych muzyków – część występów jest wręcz nostalgiczna – nie burzy struktury albumu. Na każdym kroku słychać, że jest to w pełni autorski materiał, z jasno sprecyzowaną wizją, ale przy tym nieograniczający kreatywności pozostałych instrumentalistów. Co więcej sami inicjatorzy projektu są obecnie w szczytowej formie. John Arch, pomimo sześćdziesiątki na karku, wciąż brzmi niezwykle dziarsko, a Jim Matheos po raz kolejny udowadnia, że jest wybitnym kompozytorem. Winter Ethereal – przynajmniej w warstwie lirycznej – niesie ze sobą ogromny smutek, ale zwiastuje też dużo pozytywnych zmian. Fatesi zwolnili nieco tempo, więc duet znalazł w końcu przestrzeń, by twórczo się uzewnętrznić. Ich zima to zarówno przekrój ludzkiej duszy, jak i samego gatunku – oby jej koniec obrodził równie obfite plony.

Łukasz Jakubiak


*) Sympathetic Resonance to tak naprawdę porzucony materiał Fates Warning. Został napisany krótko przed ich dziewięcioletnią przerwą, którą przerwał dopiero album Darkness in a Different Light (2013).
**) Pełną historię można przeczytać TUTAJ.
***) Numery utworów, w których gra wymieniony muzyk.
****) vel Jima Matheosa, muzyk posłużył się tym pseudonimem przy produkcji albumów Paralles (1991) i Inside Out (1994).

 

One thought on “Arch / Matheos (2019) – Winter Ethereal

Skomentuj Ajajak Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.